czwartek, 7 maja 2020

"Psoty i kłopoty Wróbelka Elemelka" H. Łochocka


Jak wróbelek Elemelek 
zamieszania zrobił wiele 



Do wróbelka w któryś wtorek, przyszło pismo dosyć spore, na klonowym barwnym liściu, nakreślone zamaszyście.




Elemelek się ucieszył, choć do ten dopisek speszył.
Nawet sobie z lekka wzdychał:
- Wizytowy strój? Do licha! Trzeba znowu umyć szyję, choć we wtorki jej nie myję.
Piórka strzepnął i odświeżył, włożył krawat i kołnierzyk, wdział czapeczkę czy berecik, do modrzewi szybko leci.


Jest w modrzewiach ścięty pieniek. Na tym pieńku jak scena będzie grało mysie grono... Już kulisy ustawiono, na kurtynę, oczywiście, najbarwniejsze wzięto liście. 

Widzów zeszło się niemało. Widać ptaków grupkę całą, przyszedł jeż, kret i wiewiórka, nie brak też młodego szczurka, który mamie z domu uciekł w jednym kapciu, w drugim bucie. 

Elemelek w pierwszym rzędzie czeka, co tu dalej będzie. Rozsunęła się kurtyna, przedstawienie się zaczyna. Jakiż piękny mysi pałac! Jaka sala, lśniąca cała! W niej na tronie i w koronie król się rozsiadł na ogonie, a królowa swój wąs głaszcze i okrywa łapki płaszczem. 
Królewienka, mysia córka, niesie bukiet w dwóch pazurkach, za nią panie i panowie... Nie, wszystkiego nie opowiem! 

Gra orkiestra, a na salę zgrabnie wbiega mysi balet. Tancereczki z sierścią szarą tańczą przed królewską parą. Miga wąsik, łapka miga i sukienka niby fryga wkoło się obraca rączo. To się myszki w krąg połączą, to na palcach w lewo, w prawo pomykają... Brawo, brawo! 
Huczne brawa słychać wszędzie. Elemelek w pierwszym rzędzie klaszcze w skrzydła, wokół zerka, raz podskoczy, raz zaćwierka, w zachwyceniu oczy mruży, wreszcie nie usiedział dłużej! 
Pobiegł w przód, na scenę wyszedł i już tańczy pośród myszek. Tę okręci, tę potrąci, tamtą skrzydłem popchnie w kącik, a najmniejszej myszce burej dosyć mocno zgniótł pazurek. Rwetes, gwałt i zamieszanie. 
Piszczą strojne dworskie panie, królewienka, gubiąc kwiatki, z płaczem tuli się do matki, drży królowa, a na tronie król załamał mysie dłonie... 


Elemelek roztańczony wciąż się kręci w różne strony, aż chwyciła go wiewiórka i ściągnęła w dół za piórka. 
— Elemelku, czy masz bzika, żeś w teatrze się rozbrykał? Któż tak robi? Fe, niemiło! Pomyśl tylko, co by było, gdyby tak publiczność cała szła na scenę i grać chciała? 
Elemelek kiwa głową. 
— Święta racja, daję słowo! Cóż, przeprosić myszy muszę. Muszę zanieść też kwiatuszek tej najmniejszej myszce burej,której zgniotłem dziś pazurek... Gdy się zgodzi Zespół Myszek, abym znów na scenę wyszedł, to za jakieś dwa tygodnie zatańczymy wszyscy zgodnie. 
Obiecała dzika kaczka dać mi lekcję krakowiaczka, a perliczka z piórem w kropki będzie uczyć mnie galopki, hop, hop!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz